Powered By Blogger

piątek, 7 października 2011

Zabieg za pasem i trochę stresu

Data ustalona! Duch też nie podupada! Zabieg w czwartek o 20:00. W sumie dobra godzina. Z opowieści moich znajomych i własnych doświadczeń (nie rozległych na szczęście) wiem, że operacje zazwyczaj przeprowadzane są wczesnym rankiem a obecność pacjenta nie rzadko jest oczekiwana na 6 lub 7 rano... brrr... to akurat nie jest ta pora dnia kiedy chciałbym się gdziekolwiek przemieszczać. W każdym razie wszystkie badania zrobione a wyniki potwierdzają stan zdrowia wystarczający do przeprowadzania zabiegu, logistyka zaplanowana, opieka na posterunku, lodówka zapełniona, wsparcie najbliższych jest.. czyli w drogę!
... "i już był w ogródku, już witał się z gąską" a tu nagle telefon z kliniki o zmianie terminu zabiegu... dzień na całe szczęście pozostał ten sam, ale godzina.... 7 RANO! I nie wiem co to miało do rzeczy, ale ten moment wprowadził do mojej głowy odrobinę zamętu. Nie dużo i nie na długo, ale jednak wystarczająco, żebym już nie mógł przestać o tym myśleć. Tu pora na kolejne odkrycie: chyba nie lubię, jak muszę zmieniać misterne plany :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz