Powered By Blogger

czwartek, 20 października 2011

Dzień 14 - czyli minęły właśnie 2 tygodnie!

Pomimo tego, że pierwszy tydzień był zdecydowanie wolniejszy od drugiego muszę przyznać, że okres od zabiegu do dziś minął jak z bicza trzasnął.
Dzisiaj spędziłem najbardziej intensywny, samodzielny i bezstresowy dzień od 2 tygodni. Od rana w pracy biegając pomiędzy spotkaniami. Przemieszczałem się powoli ale w sumie byłem na nogach przez sporą część przedpołudnia odwiedzając bez przeszkód i dolegliwości wszystkie prawie zakątki biura. Wróciłem do domu koło 15 (bo przecież trzeba o siebie jednak cały czas dbać :)) zahaczając o cukiernie bo dzisiaj Magdy mamy imieniny więc nie można było pójść na kawkę z gołymi rękami. Na złość nie mogłem zaparkować blisko więc czekał mnie dodatkowy spacer, ale ten nie przysporzył mi kłopotów. No właśnie... od dzisiaj jeżdżę samochodem i jest super! Na wszelki wypadek, nauczony wcześniejszymi doświadczeniami, nie sznuruję butów podczas jazdy i upewniam się, że nic mnie nie będzie uwierać.

Trzeba przyznać, że od 2 tygodni był to dzień w sumie najbardziej wyczerpujący tak więc po dostarczeniu tortu do lodówki nie mogłem sobie odmówić drzemki :) Wieczór trochę mnie zmordował, założyłem inne buty, które są trochę wyższe od moich dyżurnych pooperacyjnych i niestety trochę mnie zaczęły uwierać w zewnętrzną kostkę.
Teraz więc siedzę na kanapie i się chłodzę... ale muszę się pochwalić, że to tylko drugi raz dzisiejszego dnia.
Ja wiem, że samo sformułowanie "uwierać z zewnętrzną kostkę" nie robi normalnie na nikim wrażenia ale my z platfusem wiemy, że mając płaskostopie normalnie jest to raczej niewykonalne. Zgięcie pięty do wewnątrz jest tak duże, że zewnętrzna kostka "ucieka". Tak więc zauważam tylko tę chwilową dolegliwość ale absolutnie na nią nie narzekam. Przecież o to chodziło :)

Jutro fizjoterapia - 8 rano, 30 kilometórw od domu. To chyba nie był najlepszy pomysł :) Do usłyszenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz